Wszelkie źródła porad onkologicznych w Internecie nazywane bywają żartobliwie poradami doktora Google, lecz wielokrotnie zabawna jest jedynie ta nazwa. Często informacje oraz porady pochodzą z niesprawdzonych źródeł, a z pozycji autorytetów wypowiadają się osoby bez podstawowej wiedzy medycznej. Niezależnie od formy takich poradników (blog, słownik, nagrania filmowe), należy wszelkie zawarte tam wskazówki konsultować ze specjalistą.
Chociaż dostęp do informacji online jest całodobowy i niemal niczym nieograniczony, zawsze warto dokonać starannej selekcji, lecz i do tego potrzebne są odpowiednia wiedza oraz doświadczenie.
Od zwykłego czytania do niebezpiecznych praktyk
Należy mieć świadomość, że wiele artykułów dotyczących nowotworów, dostępnych online napisanych jest na zlecenie konkretnych firm. To między innymi producenci suplementów, właściciele prywatnych gabinetów i klinik. Teksty stworzone w oparciu o konkretne słowa kluczowe oraz frazy mają na celu wybić dany artykuł na wysokie pozycje wyszukiwarki tak, aby dotarł do osób szukających określonej tematyki.
Problem jednak w tym, że wiele takich treści nie ma żadnej wartości merytorycznej i przy ich tworzeniu brakowało chociażby minimalnego nadzoru lekarza onkologa.
Praktyczne porady
Gdy skończy się jedynie na czytaniu, mniejsze jest ryzyko chęci zastosowania takich porad. Pacjent często zapamiętuje wtedy wybrane informacje i konsultuje je podczas wizyty z lekarzem rodzinnym lub specjalistą, zależnie od etapu leczenia.
Groźne konsekwencje może mieć natomiast zakup określonych preparatów, stosowanie niebezpiecznych metod, przerwanie dotychczasowego leczenia bez konsultacji medycznej.
- Osoby w średnim wieku, a tym bardziej seniorzy korzystający z Internetu miewają niską świadomość ryzyka odnośnie stosowania internetowych porad onkologicznych w realnym życiu.
- Ponieważ jest to medium ogólnodostępne, każdy może tam zamieścić niemal dowolne informacje i opinie. Przekłamywane bywają między innymi dane statystyczne i wyniki badań.
- Historie osób wyleczonych również mogą być nieprawdziwe, a wyglądają wiarygodnie za sprawą zdjęć (często stockowych), nazwisk nieistniejących lekarzy, wskazanych środków sprzedawanych mimo braku badań klinicznych takich preparatów.
- Tak w przypadku nowotworów złośliwych, jak i przy innych chorobach, samodzielnie podejmowane decyzje co do stosowania określonych terapii mogą przyspieszyć rozwój choroby. W skrajnych przypadkach następuje znaczne pogorszenie stanu zdrowia i zgon.
Powyższą listę można uzupełnić o kolejne podpunkty, co i tak nie wyczerpie tematu. Wraz ze wzrostem liczby stron internetowych tworzonych oraz prowadzonych przez osoby bez przygotowania medycznego, niemal każdego dnia można się dowiedzieć o zabiegach i kuracjach, które nie były wcześniej szeroko promowane.
Przedstawiane jako przełomowe, innowacyjne, również powinny wzbudzić czujność.
Jak nie dać się oszukać czytając porady onkologiczne w Internecie
Wskazując na niedociągnięcia czy – zależnie od autorów tekstów – celowe działania wprowadzające czytelników w błąd, należy jednocześnie podkreślić, że są portale, serwisy oraz inne źródła, z których wiedzę należy uznać za wartościową.
Jak rozpoznać takie źródła?
Przede wszystkim:
- twórcami oraz opiekunami rzetelnych serwisów medycznych są autorytety z dziedziny medycyny. Często są to serwisy pod auspicjami konkretnych szpitali onkologicznych lub uczelni medycznych uznanych w kraju i na świecie;
- informacje tam zawarte bazują na danych statystycznych ze sprawdzonych źródeł, na przykład prowadzonych przez konkretny uniwersytet medyczny lub szpital kliniczny na reprezentatywnej grupie osób;
- wszelkie wpisy bazują na najnowszej, aktualnej wiedzy medycznej z dziedziny onkologii od profilaktyki poprzez diagnostykę po opis współczesnych metod leczenia w kraju lub za granicą;
- ujęte są tam wszelkie przeciwwskazania co do poszczególnych metod, preparatów, form leczenia lub rehabilitacji onkologicznej; ważny jest obiektywizm oraz wskazywanie wszystkich „za i przeciw”.
Przykład – jedynym organem uprawnionym do wydania zgody na wprowadzenie leku do obrotu i sprzedaży na terytorium Polski jest Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Sama nazwa „lek” jest zatem często nadużywana w Internecie i to również powinno zwracać uwagę użytkowników online na potencjalne niebezpieczeństwo.
Potęga słowa – skuteczne narzędzie marketingowe
Ilość rzetelnych porad onkologicznych w Internecie jest stale zaledwie ułamkiem tego, co można przeczytać odnośnie nowotworów. Pozostałe treści należy uznać za zwykłe wpisy – mniej lub bardziej szkodliwe.
Co prawda według Głównego Urzędu Statystycznego (raport: Społeczeństwo Informacyjne w Polsce, 2012 r.) najwięcej osób szukało zwyczajnie informacji na temat chorób (25%), to już 7% interesowało się alternatywnymi metodami leczenia.
Bywa jednak tak, że z prawdziwym leczeniem wspólna jest w tym przypadku jedynie nazwa.